Nadal jesteśmy niezależnym i nieskorumpowanym zespołem – wywiad Kabanos

O swojej nowej płycie i wszystkim co się wiąże z byciem w „komediowym” zespole opowiedział nam zespół Kabanos
Antyportal.net: Wciąż głównym kompozytorem i wspólnikiem przy tworzeniu Waszego materiału jest Gitar Pro, którego partii się potem uczycie?
Kabanos: Tworzę w domu, tak samo Lodzia i Leszek, a Guitar Pro pełni dla nas funkcję notatnika. Przykładowo: wymyślam sobie na gitarze numer, wpisuję go do programu, wysyłam chłopakom i oni go sobie odsłuchują a potem wszyscy spotykamy się na próbie, aranżujemy i urabiamy go do smacznej postaci. To łatwiejszy sposób niż (w moim przypadku) targanie ze sobą gitary na próbę i tracenie cennego czasu na pokazywanie chłopakom jak to się gra. Przy „Flakach” zanim kawałek trafiał do przemielenia pisałem do niego tekst i już z nagranym wokalem przesyłałem kolegom, aby przed jakimikolwiek modyfikacjami, nie tylko zwracali uwagę na muzykę, ale także na to, jaki mam pomysł na wokal i o czym w ogóle traktuje numer. Czasem wysyłałem niepełne utwory, jak np. „Klaun”, czy „Margaryna”, w jednym nie miałem pomysłu na bridge, w drugim miałem tylko melodyjkę, do której Lodzia wyrzeźbił pięknie resztę.
Jak z popularnością Flaków z Olejem? Łatwiej znaleźć je w necie niż „Zęby w Ścianę?
Tak. „Flaki” szybciej niż „Zęby” trafiły do pirackiego obiegu, z czego się bardzo cieszę. Wkurzyłbym się tylko, gdyby utwory wyciekły przed premierą, ale to nam na razie nie grozi (śmiech) Oczywiście dodam, iż gdyby wszyscy ściągali nasze płyty i nikt by ich nie kupował nie mielibyśmy racji bytu. Należy pamiętać, iż nadal jesteśmy niezależnym i nieskorumpowanym zespołem, nikt nam nie wykłada siana na studio, nie załatwia koncertów i nie przepycha w mediach. Wszystko finansujemy sami i mimo, iż sprzedaliśmy już ponad półtora tysiąca płyt, nadal jesteśmy pod kreską:) To, że w ogóle jakoś funkcjonujemy na rynku to zasługa ciężkiej pracy i silnego, podziemnego fan-base’u. No i oczywiście wciąż niezachwianej wiary w to, że najlepsze dopiero przed nami.
Wciąż planujesz założyć kabaret? Udało się coś w tej materii zorganizować?
To jest odległy cel. Na razie cholerny Kabanos pożera za dużo mojego czasu:) Zamierzam spełnić wszystkie swoje marzenia z dzieciństwa, więc mam nadzieję, że wcześniej czy później zostanę kabareciarzem. Czasem zdarzy mi się popełnić jakieś teatrzyki do radia, w których sam podkładam głosy, ale to nic poważnego (śmiech)
Powiem szczerze, że Wasza trasa z Zacierem mnie przeraża. Nie wiem czy jestem w stanie znieść tak dużą dawkę absurdu w tak małym czasie, a też mogę się poszczycić opinią osoby, u której czasem trudno doliczyć się wszystkich klepek. Czy taki zestaw to jednak nie „o jeden most za daleko” dla tych biedaków, którzy się stawią na Waszych występach nieświadomi skali wydarzenia, którego będą świadkiem?
Jesteśmy po pierwszym występie z Zacierem i jest rewelacyjnie. Bardzo się cieszymy, że możemy wspólnie grać. W kategorii „absurd” Zacier bije nas o głowę. Jego show to istny kabaret! Myślę, że nieporównywalnie większe stężenie absurdu w słowie śpiewanym da się odnotować na organizowanych przez niego Zacieraliach, więc nie jest jeszcze tak źle (śmiech)
Mając do czynienia z Waszą twórczością coraz częściej zastanawiam się, czy nie popełniam błędu postrzegając Was przez pryzmat zespołu muzycznego. Jednak jak słucham Waszych tekstów i oglądam klipy zaczynam widzieć w Was bardziej performerów niż muzyków. Bez urazy.
Ja nigdy nie uważałem się za muzyka (śmiech) Ale chyba mniej więcej kumam o co chodzi. Jajo jest obecne w Kabanosie, jest jego dużo, ale jesteśmy raczej barszczem białym z jajkami niż jajecznicą i muzyka odgrywa w tym wszystkim ważną rolę. To, że np. tańczymy na ulicy w klipie do „Zupy Kalafiorowej” to dowód na to, że poważnym zespołem na pewno nie jesteśmy. Ale czy, aby być postrzeganym w kategorii zespołu muzycznego trzeba być poważnym? Jakoś tak jest na świecie poukładane, że wszystko co ma jajo w sobie to sztuka upadła, jarmarczna, błazenada, nic więcej. I tak oto, aktor komediowy może dostać Oscara tylko za rolę dramatyczną, a w kategorii „Najlepszy Film” nigdy nie znalazłby się żaden obraz Monty Pythona. Co do tekstów to są i poważne i niepoważne i trochę poważne, a trochę niepoważne, więc zależy na który spojrzysz. Te najbardziej absurdalne piszę z potrzeby złamania pewnych zasad, zabawy konwencjami.
Pójdę krok dalej. To nie jest tak, że czasem zdarza Wam się być na potrzeby wywiadu, teledysku, koncertu „debilami na siłę” czyli robić czegoś, do czego nie jesteście do końca przekonani, i o czym zdarza Wam się myśleć, „to jednak była przesada” ale co pasuje do Waszego już przyjętego imageu?
Fajne pytanie (śmiech) W Kabanosie nie działa zasada „robimy tak, bo taki jest nasz image”. W ogóle to bym polemizował czy mamy jakikolwiek ustalony image, w sumie to ubieramy się jak chcemy i zachowujemy się jak chcemy. Na koncertach ubieramy się tak jak nam się podoba. Czasem nałożymy białe kombinezony, ale jak ktoś nie ma ochoty go wkładać, to wychodzi bez, i paradoksalnie jako jedyny wygląda jak idiota (śmiech) Bywa, że w wywiadzie dostajemy po prostu debilne pytania, więc składamy do niego debilne odpowiedzi. Teledysk do „Zupy” był moim pomysłem, chciałem zrobić taki właśnie klip i chłopaki przyjęli to entuzjastycznie. Potem wielokrotnie wspólnie go oglądaliśmy i śmialiśmy się sami z siebie. Konkludując, ja szczerze przyznaję, że jestem debilem bez wysiłku, ponieważ odkryłem go w sobie, zaakceptowałem i pokochałem, także nie mam żadnych zahamowań, aby pokazywać go całemu światu (śmiech)
Flaki to zdecydowanie bardziej „metalowy” album niż Wasz debiut. To świadome, czy naturalne działanie?
Świadomie to my chcieliśmy nagrać lżejszy album, więc jeżeli jest on bardziej „metalowy” to musiało to być naturalne działanie:) Wszelkie założenia co do kierunku stylistycznego biorą w łeb, bo jak przychodzi co do czego, to po prostu siadam z gitarą i piszę piosenkę i wychodzi jak wychodzi, po prostu musi to budzić we mnie jakieś emocje i tyle. To samo się tyczy Lodzi i Leszka. Jak mi muzyka dobrze koresponduje z emocjami, to zaraz mam gotowy tekst.
Czy przy następnym albumie, bo zakładam, że taki powstanie. pójdziecie jeszcze dalej w objęcia „ciemności” i ‘”zua”.
Nie sposób tego przewidzieć. Naprawdę nie mam pojęcia, a nawet gdybym miał jakieś wyobrażenie na ten temat, to rzeczywistość tak, czy siak mogłaby się okazać zgoła odmienna.
Nigdy, ani przez chwilę nie macie ochoty zrobić czegoś „zupełnie poważnie”?
Muzyka we wszystkich autorskich utworach Kabanosa jest zupełnie na poważnie. Jeżeli chodzi o teksty, ep-ka „Jesienny Dół” jest zupełnie na poważnie. „Stokrotka” to poważny utwór, „Cukiereczek”, „Umieram” z „Zesrała się dupa i płacze”, który traktuje o samobójstwie. „Czołg” to poważny utwór o tym jak inni próbują odebrać ci wiarę w siebie, „Zamknięte główki” to poważny utwór o ludziach, którzy nie mają szacunku wobec rzeczy, których nie rozumieją. Te wszystkie utwory napisałem dosyć dosadnym językiem. Jest jeszcze cała masa tekstów Kabanosa, traktująca o ważnych dla mnie tematach, gdzie pozwoliłem sobie na zabawę słowem, lub wręcz powykrzywiałem wszystko tak, że chyba tylko ja mogę wiedzieć o co tam chodzi (śmiech)
Mając już doświadczenie studyjne z nagrywania „zębów” zmieniliście coś w swoim procesie twórczym przy okazji „Flaków”?
Ja mocno stawiałem na bogatsze aranżacje i wyższy śpiew, co akurat chyba nie było zbyt dobrym posunięciem (śmiech) „Flaki” w porównaniu z „Zębami” różnią się poziomem wykonania. Przy tej płycie mógł wykazać się nasz basista Ildefons Walikogut, bas jest moim zdaniem znakomicie zaaranżowany. Przy „Zębach” partie basu nagrywał producent i nasz gitarzysta, bo Zbysław jak się okazało nie potrafił grać na tym instrumencie:) Bardzo jesteśmy też zadowoleni z tego co udało się osiągnąć z 16-letnim bębniarzem Hipolitem. „Kozę” zagrał z takim feelingiem, że każdy doświadczony studyjnie perkusista mu tego pozazdrości.
Widać postęp jaki nastąpił w Waszej twórczości od czasów „Zębów”? Pracujecie nad swoimi talentami, czy po prostu za pierwszym razem nie pokazaliście pełni swoich możliwości?
Pierwsza płyta zawsze jest surowa. Nad drugą pracowaliśmy już bardziej świadomie, wiedzieliśmy czego się spodziewać w studiu, mając lepszych muzyków mogliśmy sobie pozwolić na więcej. Muzycznie poprzeczkę zawieszamy sobie wysoko i wszyscy próbujemy do niej doskoczyć. Kabanos zawsze będzie piosenkowy i dla mnie zawsze emocje, które niesie ze sobą muzyka będą górować nad skomplikowaniem materiału (choć jak wiadomo, skomplikowane, połamane rytmy, często podniecają recenzentów:) Trudno więc przewidzieć, jak może brzmieć kolejna płyta, ale na pewno nie będą to utwory na dwa akordy i na pewno znajdą się w zestawieniu kawałki, które zaskoczą. Przynajmniej nas (śmiech)
Jak to się stało, że pojawiliście się w głównym wydaniu serwisu informacyjnego jednej z największych polskich stacji komercyjnych, broniąc polskiego wędliniarskiego kabanosa, w walce z unią?
Podobno szef redakcji znał Kabanosa. Nie wiem skąd (śmiech) Znaleźli nas w necie, wysłali maila do wszystkich członków, akurat tylko ja i Witalis mieliśmy czas na nagranie. Spytali, czy możemy wyjaśnić na antenie dlaczego nazywamy się Kabanos i jakie jest nasze stanowisko w sprawie afery kabanosowej. Zgodziliśmy się, it was fun, czekamy teraz na zaproszenie do „Tańca z Gwiazdami”. Mogę tam brzucha swojego pokazać.
Mogę spytać jakie jest w ogóle Wasze zdanie odnośnie próby zabrania nam przez Unię oscypków i kabanosów, a co ważniejsze faktu, że już nam jakiś czas temu zabrali po 50 ml wódki z dwóch najpopularniejszych litraży 0,75 i 0,25, czy też nie bawicie się w politykę?
Unia dla mnie to taki miły pan, który najpierw rozda wszystkim cukierki, a potem wszystkich wyrucha. Ja się nie bawię w politykę, ale kabanos jest zdecydowanie nasz.
Zdawać by się mogło, że sieć i prasa roić się będę od artykułów i przede wszystkim wywiadów z tak barwnymi postaciami jak Wy, tymczasem Kabanos nie straszy z każdej witryny. Jak myślisz, jesteście jeszcze za mało popularni, czy też może za groteskowi dla „poważnych” dziennikarzy muzycznych?
Trudno mi ocenić. Na pewno jakby nas wydawał Metal Mind, to dziennikarz z Metal Hammera musiałby z nami zrobić wywiad, a recenzja byłaby przychylna (śmiech) Media są skorumpowane, chyba tylko Teraz Rock zajmuje się promowaniem kapel działających niezależnie, kapel, których nikt nie ma interesu promować, bo nikt nie ściąga im kasy ze sprzedaży płyt.
Macie na swoim koncie występ w Irlandii, gdzie grają zazwyczaj tylko tuzy, które w ojczyźnie sprzedają płyty w dziesiątkach, jeśli nie setkach tysięcy. Jak się teraz gra z taką świadomością?
Cieszymy się koncertem w Irlandii, poznaliśmy niesamowicie odjechanych ludzi, ale na pewno nie obrastamy z tego powodu w piórka. Dla mnie to dowód na to, że z Kabanosem nie sposób przewidzieć co się wydarzy, kto wie gdzie będziemy za dwa, trzy lata. Rok temu na hasło „Koncert Kabanosa w Irlandii” wszyscy wybuchneli byśmy śmiechem. W sumie teraz też się z tego śmiejemy (śmiech)
Myślicie powtórzyć ten wypad za rok, czy może nawet rozejrzeć się za innymi miejscami poza krajem nadwiślańskim, które by chciały Was gościć?
Ja marzę o Czechach i zastanawiam się nad promowaniem Kabanosa tamże. Chciałbym, żebyśmy kiedyś zagrali tam trasę. Widzę nawet w tym głębszy sens i myślę, że Czesi mogliby łyknąć Kabanosa (śmiech) Ale to jest odległy cel. Na razie skupiamy się wyłącznie na graniu jak największej ilości koncertów tutaj.
Kiedy zobaczyłem, że posłaliście teledysk do „Zupy kalafiorowej” na Yach Film Festiwal prawie wtarłem sobie gałki oczne w potylice ze zdumienia. Jak zwykle bez urazy, ale moim zdaniem powiedzieć, że jest on „słaby” to nic nie powiedzieć. I nie wykręcajcie się budżetem. Myślicie, że oprócz nowych fanów i wrogów jego start w tym konkursie może Wam coś przynieść?
Sęk w tym, że to nie była nasza inicjatywa aby posłać tam „Zupę”. W 3 godziny po umieszczeniu klipu na YouTube odezwał się do nas organizator przeglądu, który napisał, że koniecznie musimy ten klip zgłosić na konkurs. Facet chyba nie miał równo pod sufitem, ale my też nie mamy, więc klip posłaliśmy. My robiliśmy go z zupełnie innych pobudek niż wszyscy nasi konkurenci. I powiem szczerze, że gdy oglądałem sobie resztę teledysków zgłoszonych na konkurs, to byłem dumny z tego, że „Zupa” jest taka jaka jest, bezpretensjonalnie głupia i surowa na maksa, zrobiona bez zadęcia i na totalnym luzie. W tym zacnym gronie to był jedyny tak odjechany klip. Żałuję tylko, że nie widzieliśmy min zdegustowanego żiri (śmiech)
Zdaje sobie sprawę, że dopiero co niedawno wydaliście album, ale wiadomo, że fani zawsze chcą więcej i więcej, dlatego zapytam: zaczyna może już kiełkować w Waszych głowach jakiś nowy materiał?
Piszę skrawki tekstów i stawiam pierwsze szkielety utworów, mam też sporo materiału w tzw. „szufladzie”. Chciałbym, aby były maksymalnie dwuletnie odstępy między naszymi kolejnymi płytami, ale nie wiem czy to się uda, zależy to od naprawdę wielu rzeczy i nie na wszystkie mam wpływ. Na razie chcemy promować „Flaki”, bo w naszym odczuciu to całkiem fajna płyta jest (śmiech)
Drugi raz pozwolę sobie też zapytać o możliwość wydawnictwa „unplugged”.
Chciałbym abyśmy kiedyś nagrali taki album. Myślałem nawet o wydaniu dwupłytowego „Greatest Shits” w wersji unplugged, ale to dopiero po trzeciej płycie. Nie sposób jednak przewidzieć co będzie. Na pewno po trasie z Zacierem zagramy kilka koncertów akustycznych, do których właśnie teraz zaczęliśmy się przygotowywać.
Na koniec dziękuję za poświęcony mi i naszym czytelnikom czas i oddaję Wam głos.
Dzięki wielkie za wywiad! Miło było pogłowić się nad odpowiedziami i do zobaczenia na koncercie!
Rozmawiał Kosa